Robert Lewandowski, Krzysztof Piątek, Arkadiusz Milik – rodzimi piłkarze grający w zagranicznych ligach to dla wielu powód do dumy narodowej. Polscy kibice, szczególnie ci mieszkający w Niemczech lub we Włoszech, często stanowią dużą część publiczności meczów. W polskiej lidze, choć nieco w mniej spektakularny sposób, gra wielu zawodników z Ukrainy, Gruzji czy Armenii. Oni także ściągają na mecze swoich rodaków, przebywających u nas gastarbeiterów ze wschodu. Czy burzy to obraz takiego pracownika – wykonującego najgorsze prace, nastawionego na przeżycie jak najmniejszym kosztem i nieudzielającego się w życiu społecznym? Na te pytania spróbuje odpowiedzieć Artur Zięba z WorkBalance, firmy zajmującej się leasingiem pracowników ze Wschodu.

Futbol ucieczką przed wojną?

Polska liga nie jest mekką zagranicznych piłkarzy, to nie ulega wątpliwości. Grający u nas zawodnicy zagraniczni najczęściej pochodzą z krajów z nierozwiniętymi, ubogimi federacjami, gdzie futbol oznacza korupcję, wyzysk i brak szans na rozwój. Piłkarze z takich krajów traktują Polskę jako, albo sposób na godne życie do emerytury sportowej, albo odskocznię do „klubów z prawdziwego zdarzenia”. Napływ piłkarzy ukraińskich, dla odmiany, to często była ucieczka przed przymusowym wcieleniem do wojska i wysłaniem na front. Większość z nich, którzy normalnie mogliby liczyć na angaż w Rosji, wybrała Polskę jako teren najbezpieczniejszy. Z tego powodu wybór pada często nie na kluby z Ekstraklasy, ale też te amatorskie, z trzeciej lub czwartej ligi, gdzie Ukraińcy zdecydowanie stanowią najliczniejszą część graczy. Z pewnością większość nazwisk – Sasza Heniyz czy Witalij Kolcow – nic polskim kibicom nie powie, ale są oni doskonale znani wśród mieszkających w Polsce ich rodaków.

Coraz większa socjalizacja pracowników ze wschodu

Sprawdź:  Co przyniesie druga część sezonu w wykonaniu AZ Alkmaar?

Kibicowanie miejscowym drużynom, w których swoje miejsce mają zawodnicy ukraińscy lub białoruscy, staje się dla najemnych pracowników ze wschodu namiastką ojczyzny. Nie ma znaczenia przy tym, czy jest to drużyna z podrzędnej ligi, czy nie.

Jakkolwiek, znaczenie ma tutaj także to, że coraz bardziej widoczna jest socjalizacja takich pracowników z polskim społeczeństwem. Coraz lepiej czują się u nas, nie widzą też zagrożenia w postaci wrogo nastawionych do obcych narodów „kiboli”. – Duże znaczenie w tym wypadku ma fakt, że Polacy nie widzą już w pracownikach ze wschodu osób, które „kradną Polakom pracę”. Poza tym, jak wynika z danych naszej firmy, nawet pracownicy sezonowi są coraz lepiej opłacani. Średnie zarobki oscylują już wokół 2000-2500 złotych. Duża część obcokrajowców nie ogranicza się więc tylko do meczów lokalnych, ale także do międzynarodowych. – tłumaczy specjalista agencji Skuteczni (https://skuteczni.pl).

Pokutujący obraz biednego przybysza ze wschodu, który nie uczestniczy w życiu społeczności i nie spędza swojego czasu wolnego poza miejscem zamieszkania, powoli upada. – Dotyczy to zwłaszcza tych osób, których pracodawcy korzystający z usług naszej agencji decydują się zatrudnić na stałe – mówi Artur Zięba. Z powodów narodowych futbol jest tylko początkiem socjalizacji, natomiast coraz częściej zdarza się, że obywatele krajów wschodnich uczestniczą w większych i mniejszych wydarzeniach lokalnych, nie tylko związanych ze sportem. – Świadczy to o tym, że Polska jest dla nich krajem przyjaznym, w którym mogą spokojnie nie tylko pracować, ale i żyć. Nasi pracodawcy nauczyli się cenić pracowników sumiennych, wynagradzając im solidną pracę. Duże znaczenie miała przy tym działalność agencji wynajmu pracowników, takich jak nasza. Selekcja tych najlepszych z jednej strony przyczynia się do zwiększania ich poważania wśród przedsiębiorców, a z drugiej – obrazu samych Ukraińców w oczach Polskiego społeczeństwa – dodaje specjalista HR z WorkBalance.